W Holandii między Rotterdamem a Morzem Północnym, przy brzegu Mozy wznosi się miasto Maassluis. Osada powstała około 1340 roku i jest świadectwem handlowego znaczenia rzeki. Spacerując po porcie i starym mieście można zobaczyć charakterystyczne dla Niderlandów kanały, stare statki, śliczne kamieniczki.
Stara część Maassluis to przyjemne miejsce, aby zrobić sobie przerwę na kawę i lody. Są tutaj kawiarnie i knajpki z ogródkami, małe sklepiki z używanymi rzeczami, w których za grosze można znaleźć skarby. Przy kanałach cumują statki, niektóre z nich to zabytki, np. holownik Furie. Znajduje się tu nawet muzeum – jedyne na świecie Narodowe Muzeum Holowania.
Historia Maassluis
Maassluis powstało około 1340 roku. Osada ta ze względu na położenie przy wielkiej rzece, która niedaleko stąd uchodzi do Morza Północnego, narażona była na napady. W 1489 roku została złupiona. W XVI wieku rozpoczęto tutaj budowę reduty, lecz nim ją ukończono, zdobyli ją Hiszpanie w 1573. W 1624 roku redutę zburzono, aby zrobić miejsce dla kościoła Grote Kerk. Jednak to nie koniec niekorzystnych dla osady wydarzeń.
Budowę kościoła musiano wstrzymać, gdyż w 1629 roku korsarze z Dunkierki zdobyli wiele statków z Maassluis i wyrzucili załogę za burtę. Straty ludzkie i materialne spowodowały, że budynek ukończono dopiero w 1639 roku.
W 1814 roku Maassluis uzyskało prawa miejskie. Można powiedzieć, że zapanował względny spokój aż do II wojny światowej, gdy po kapitulacji Niderlandów oba brzegi od Hoek van Holland do Rotterdamu zostały przez niemiecką marynarkę wojenną uznane za teren strategiczny. Zarekwirowano statki rybackie i uzbrojono je w działa przeciwlotnicze.
18 marca 1944 roku na stare Maassluis spadły bomby, które były przeznaczone dla rafinerii ropy naftowej Witol na Heldringstraat, lecz chybiono celu. Część starego miasta została zniszczona, strawiły ją pożary, budynki się zawaliły, śmierć poniosło osiemnaście osób.
To nie koniec wojennej zawieruchy. 21 stycznia 1944 Hoek van Holland wraz z jedenastoma innymi portami europejskimi zostało uznane za twierdzę. Maassluis stało się jej częścią. Do zgrupowania bunkrów w lesie przed Hoek van Holland można dojechać rowerem w ciągu 30 minut.
Spacer brzegiem Mozy w Maassluis
Miasto wznosi się na brzegu rzeki, wzdłuż której poprowadzony jest deptak, można nim spacerować lub przejechać rowerem aż do Hoek van Holland. Na wysokości miasta, po drugiej stronie Mozy znajdują się tereny Europort Rotterdam, więc na wodzie można oglądać ogromne statki, które przewożą kontenery. W Polsce taki widok nie jest możliwy, nasze rzeki w porównaniu z Mozą są maleńkie.
Wzdłuż deptaku wznoszą się niesamowite budynki mieszkalne, w Niderlandach widać, że ciekawa architektura nie jest zarezerwowana wyłącznie dla budynków użyteczności publicznej i firm. Często można zachwycać się perełkami, które zostały przeznaczone na mieszkania, np. Markthal Rotterdam poza tym, że jest targiem, mieści kilkaset mieszkań.
Port w Maassluis
W Maassluis można obejrzeć stary port, który łączy się kanałem z Mozą – w tym miejscu znajdziesz napis z nazwą miasta, przy którym można sobie zrobić pamiątkowe fotki. Przepięknie tu o zachodzie słońca.
Poza fajnym napisem są tu dwie inne atrakcje miasta: budynek Douanehuisje i pomnik.
Douanehuisje w Maassluis
Ceglany budynek tuż przy wejściu do portu mieścił komorę celną dla przepływających Mozą statków. Zbudowany tuż przy rzece był dobrym punktem obserwacyjnym, nikt nie mógł przepłynąć bez wiedzy celników. Przy drodze wodnej wzniesiono więcej takich punktów, lecz były one wykonane z drewna i właśnie różnica w materiale budowlanym sprawia, że Douanehuisje w Maassluis jest zabytkiem wyjątkowym. Drewniane komory celne pożarł czas, przetrwała podobno tylko jedna na Parkkade w Rotterdamie, lecz nie byłam tam i nie wiem czy to prawda.
Na bocznej ścianie Douanehuisje można obejrzeć herb urzędu celnego z napisem: „cła importowe i akcyza”. Herb przedstawia dwa lwy w koronach, które podtrzymują herb dynastii Orańska-Nassau panującej w Niderlandach.
Obecnie Douanehuisje w Maassluis służy jako miejsce dla różnych wydarzeń kulturalnych.
Rzeźba w porcie w Maassluis
Przy budynku Douanehuisje postawiony jest pomnik przedstawiający trzech rybaków, którzy są w ruchu, prawdopodobnie ciągną linę, może wyciągają sieci z wody? Rzeźba ma przypominać o ciężkiej pracy na statkach i upamiętniać tych, którzy stracili życie na morzu. Pomnik został odsłonięty 7 kwietnia 2007 roku.
Stare miasto w Maassluis
Spod komory celnej warto przejść wzdłuż kanałów do starego portu i zabytkowej części miasta. Po drodze mija się wiele uroczych kamieniczek i zabytkowych statków. Zacumowane są tutaj dwa holenderskie zabytki: Furie i statek Hudson.
Zabytkowy holownik Furie
Furie w ostatnim czasie była remontowana w stoczni De Haas Rotterdam, aby mogła cieszyć kolejne pokolenia, więc znikła z krajobrazu Maassluis, jednak powinna już być z powrotem na miejscu. Holownik zwodowano w 1916 roku, jest ostatnim zachowanym w Holandii holownikiem o napędzie parowym. Większość swojego życia Furie służyła jako holownik dla przemysłu papierniczego w Szwecji, używano jej tam aż do lat 70., gdy statek kupiono na potrzeby filmu „Hollands Glorie”. W 1978 roku holownik kupiła fundacja, która promuje film i w ten oto sposób Furie trafiła do Maassluis.
Muzeum statek Hudson
Statek Hudson wodowano w 1939 roku, jego portem macierzystym było Maassluis. Jest to jedyny w Holandii przedwojenny holownik oceaniczny, który dotrwał do naszych czasów. Historia statku Hudson zdumiewa, gdyż po wkroczeniu wojsk niemieckich do Holandii nie powrócił do portu i służył aliantom. Statek Hudson dostarczał paliwo wojskom alianckim, holował płonący statek z amunicją w porcie w Algierze, pomógł w stworzeniu sztucznego portu na wybrzeżu Normandii, skąd zaopatrywano aliantów.
Po II wojnie światowej statek użytkowano do 1963 roku, gdy stwierdzono, że jego moc jest zbyt niska w stosunku do nowocześniejszych jednostek. Tak oto Hudson stał się fabryką kruszonego lodu. W 1989 roku ponownie wystawiono go na sprzedaż, uważany był już wtedy za złom. Kapitan P. de Nijs, który pracował w firmie użytkującej holownik do 1963 roku, postanowił ratować statek i założył fundację „Help the Hudson Foundation”. Rzeczywiście udało się wykupić zabytek, odnowić i stworzyć w nim muzeum.
Statek Hudson w Maassluis wydawał mi się nieciekawy, lecz poznawszy jego historię, patrzę na to muzeum w zupełnie inny sposób i liczę, że przy kolejnej wizycie w mieście, uda mi się zwiedzić ten holownik.
Narodowe Muzeum Holowania w Maassluis
Przy ulicy Stadhuiskade można zwiedzić jedyne na świecie muzeum holowania. Czynność ta jest bardzo ważna dla ruchu wodnego, gdyż umożliwia m.in. ratownictwo. Z budynku podobno roztacza się ładny widok na stary port. Osobiście nie byłam, nie zwiedziłam, więc nie potrafię stwierdzić czy miejsce to jest warte uwagi, lecz na pewno spod budynku port wygląda fajnie. Na jednej ze ścian nieruchomości znajdziesz bardzo ładny zegar.
Gemeenlandshuis van Delfland w Maassluis
Jeżeli chcesz zobaczyć przykład niderlandzkiej architektury renesansowej, koniecznie podejdź do Gemeenlandshuis van Delfland, od muzeum holowania dzieli go kilka budynków. Nieruchomość można podziwiać także od strony portu – łatwo ją rozpoznać, prostokątna bryła, nakryta czterospadowym dachem, z kominem, który wieńczy kuta konstrukcja w kształcie kopuły. Z tej perspektywy jest to piętrowy budynek z cegły, lecz jak spojrzy się od strony ulicy Hoogstraat, to okaże się, że stoi się przed parterową kamieniczką z przepięknym portalem, na którym jest rok budowy i bogato zdobione herby.
Gemeenlandshuis van Delfland był miejscem spotkań Zarządu Wodnego Delfland, który kontrolował Maasdijk. Wzniesiono go w 1626 roku. Budynek odnowiono w latach 2010-2014. Wnętrze jest bogato zdobione, na uwagę zasługują tutaj schody, a w sali konferencyjnej kominek. Można zajrzeć do środka, Gemeenlandshuis van Delfland jest otwarte w każdą trzecią niedzielę miesiąca od 12:00 do 16:00.
Groote Kerk w Maassluis
Kilka słów o kościele Groote Kerk było już we wstępie o historii miasta, więc nieco się powtórzę. Groote Kerk widoczne z lotu ptaka wygląda, jakby stało na wyspie pośrodku portu i rzeczywiście tak jest. Wzniesiono go w miejscu, w którym dawniej znajdowała się reduta, czyli rodzaj fortyfikacji mającej na celu samodzielne prowadzenie obrony przyległego jej terenu. Miała ona obronić miasto przed wojskami hiszpańskimi, lecz nim dokończono budowy, Hiszpanie zdobyli fortecę. Uznano więc z czasem, że szańce są zbędne. Obecnie teren ten nazywa się Kerkeiland, co tłumaczy się jako „wyspa kościelna”.
Kościół Groote Kerk w Maassluis zbudowano w latach 1629-1639, finansowano go z podatku od połowu ryb, podobno śledzi. Długi czas budowy świątyni był spowodowany atakiem korsarzy z Dunkierki na statki rybackie z Maassluis. Złupienie i zatopienie statków oraz wyrzucenie ich załogi za burtę spowodowało straty w liczebności mieszkańców oraz było dużym problemem finansowym dla społeczności.
Atrakcją kościoła są zabytkowe organy zbudowane przez Rudolfa Garrelsa. Podobno można wyjść na wieżę świątyni, po wcześniejszym umówieniu się na zwiedzanie.
Zabytkowa śluza Monstersche Sluis
W centrum Maassluis można zobaczyć jeszcze jeden zabytek, tym razem jest to zabytek techniki. Spacerując Hoogstraat, da się zauważyć, że stare miasto jest położone poniżej portu, a przepływający przez nie kanał oddzielony jest śluzą. Ulica poprowadzona jest tamą, której istnienia można byłoby nie zauważyć. W 1602 roku na zlecenie gminy Monster zbudowano tu śluzę melioracyjną Monstersche Sluis, którą w 1889 roku przebudowano, aby mogły nią przepływać statki. W 1972 roku zamknięto śluzę dla ruchu wodnego. Jednak w 2018 roku otwarto ją ponownie i przy odrobinie szczęścia można zobaczyć przepływające nią statki.
Maassluis nie jest miejscem, które polecałoby się jako główny punkt wycieczki do Holandii, lecz jego stara część z portem jest naprawdę przyjemna wizualnie i pozwala poczuć klimat małego niderlandzkiego miasteczka. Zachód słońca nad Mozą jest przepiękny i może dorównywać tym kiczowatym widokom znad morza, który uwielbiam; kamieniczki i kanały z portem, w którym zacumowane są statki, stanowią to, co zachwyca w holenderskich miastach. Jeżeli masz czas, zajrzyj tu, to naprawdę przyjemne miejsce na odpoczynek po wielkich miastach.
A na koniec zdjęcia lodów z IJssalon Luciano Maassluis. Desery są naprawdę smaczne i wszystko tutaj jadłoby się oczami. Masz ochotę na coś słodkiego i zimnego? Koniecznie tu zajrzyj!